Każdy absolwent gimnazjum wie (a przynajmniej powinien), że wybory samorządowe w Polsce są powszechne, równe, bezpośrednie i tajne. Czy te tegoroczne w gminie Długołęka takie były? Prawie, ale były też drobne uchybienia.

W dniach 21 października i 4 listopada 2018 roku w gminie Długołęka odbyły się wybory samorządowe, w których po raz pierwszy uczestniczyli obserwatorzy społeczni. Pozwoliło to na zaobserwowanie przez niezależne podmioty, jak nowelizacja Kodeksu Wyborczego, która weszła w życie 20 lipca 2018 roku, jest realizowana w praktyce.

Zamieszanie z nazwami ulic i systemem ePUAP

Zacznijmy od wejścia do lokalu wyborczego. Mieszkańcy niektórych ulic mogli wpaść w konsternację przeszukując tabliczki z nazwami ulic, stojącymi przy kolejnych stanowiskach do wydawania kart wyborczych. Zdarzało się bowiem, że w alfabetycznym spisie ulic nie znajdowali swojej ulicy tam, gdzie się spodziewali.

W dostarczonych do komisji spisach wyborców nazwy ulic miewały bowiem zamienione kolejnością imiona i nazwiska ich patronów. Przykładowo, mieszkańcy ul. Generała Józefa Bema nie znajdowali się ani na Generała…, ani na (potocznie) Bema…, a na Józefa… Niedogodność, jakkolwiek czasochłonna, nie uniemożliwiała jednak oddania swojego głosu.

Inaczej było z wyborcami, którzy jeszcze przed dniem wyborów chcieli dopisać się do spisu wyborców (np. mieszkający, a jeszcze nie zameldowani) za pomocą systemu ePUAP, a było kilka takich przypadków. Ci najczęściej po kilku minutach wyjaśnień odchodzili z kwitkiem. Okazywało się bowiem, że nie zostali dopisani do spisu wyborców z powodu nie dołączenia do wniosku załącznika (dowodu zamieszkania). Dodatkowe załączniki były w dużej części przypadków konieczne w procedurze wpisu. System ePUAP jednak o tym nie informował i pozwalał wysłać wniosek bez nich.

Frekwencja zaskoczyła komisje wyborcze

Wyborcy zaopatrzeni w karty wyborcze kierowali się następnie do kabin do głosowania. Moim zdaniem, liczba tych kabin była przygotowana na frekwencję rzędu 40-45%. Rozumiem, że gminni urzędnicy kierowali się frekwencją z poprzednich wyborów. Przy frekwencji rzędu 65% skutek był taki, że w I turze wyborów, przez 30-35% czasu, ustawiały się kolejki do kabin do głosowania.

W czasie dużego napływu wyborców do lokali (po mszach, w czasie poobiednich spacerów itp.) zdarzało się, że tracili cierpliwość i głosowali siadając na stojącym z boku krześle, zakreślając kandydatów na ścianie, czy wręcz wychodząc z lokalu, jeśli tylko przed nim było jakieś miejsce, gdzie można przysiąść. Nie dziwię się, ale rodzi to problem z przestrzeganiem tajności głosowania.

Tajność, jedno z podstawowych założeń demokratycznych wyborów, jest ważna dlatego, że chroni wybory przed zastraszaniem wyborców lub przed kupowaniem głosów (przestępstwa wyborcze). Proceder ten jest trudny do wykrycia, a zachowanie tajności jest czynnikiem ułatwiającym jego wykrycie.

Mało tego – przepisy karne Kodeksu Wyborczego mówią, że za wynoszenie kart do głosowania grozi kara grzywny, ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności do lat 2.

Przeźroczyste urny a tajność głosowania

Wyborcy z zakreślonymi (zazwyczaj) kartami wyborczymi kierowali się do urn, które po raz pierwszy (zgodnie z ustawą ze stycznia 2018 roku) były przeźroczyste. Skądinąd rozwiązanie, które należy pochwalić jako utrudniające dokonanie oszustwa wyborczego, było kolejną przyczyną zmniejszenia się tajności głosowania.

Pojedyncze karty niezłożone, a nawet te złożone tylko na pół, spadały do przeźroczystej urny często w taki sposób, że z odległości do 2 metrów z łatwością można było zauważyć, na kogo został oddany głos. A czas na to był. Szczególnie w szczycie, stojąc w kolejce zawijającej się wokół urny.

Państwowa Komisja Wyborcza zorientowała się i wydała zalecenie składania kart na pół. Cóż z tego, skoro nie było już czasu na przeprowadzenie żadnej kampanii uświadamiającej społeczeństwo.

Być może mieli tego pilnować urnowi – to również funkcja dla wyznaczonego członka komisji wprowadzona w tym roku – którzy stojąc w pobliżu urn mieli wszystkiego pilnować. Z tego jednak, co mi przekazano, nie było tego na szkoleniach członków komisji. Na szczęście, zazwyczaj z czasem członkowie komisji orientowali się, że coś z tym trzeba zrobić i już przy wydawaniu kart prosili wyborców o ich składanie przed wrzuceniem do urny.

Bycie członkiem komisji to odpowiedzialne zadanie

Etap głosowania przebiegał w naszej gminie spokojnie, mimo iż nie było to łatwe zadanie dla niepełnych składów komisji wyborczych. Tutaj chciałbym się zwrócić z apelem do przyszłych członków komisji. Jeśli decydują się Państwo zostać członkiem Obwodowej Komisji Wyborczej, to trzeba zdać sobie sprawę z odpowiedzialności za współorganizację wyborów w danym obwodzie.

To praca na 15-18 godzin i jest dużą różnicą czy wykonuje ją 6, czy 9 osób. Rezygnacja z pracy członka komisji na 24 godziny przed wyborami, bez ważnego powodu, to świadectwo braku odpowiedzialności. Dlatego, jeśli nie jest się pewnym czy się podoła, lepiej dać szansę innym.

Zakończenie etapu głosowania wiązało się ze zmianą składu komisji – tegoroczna nowelizacja wprowadziła również osobną komisję do spraw przeprowadzenia wyborów, osobną do spraw liczenia głosów. Ten drugi etap nie był dostępny do osób postronnych, stąd mniejsze prawdopodobieństwo popełnienia błędów.

Niemniej głównym i powtarzającym się w wielu komisjach w Polsce problemem na tym etapie była niska świadomość członków komisji, co do obowiązku liczenia głosów „wspólnie”. Jest to zapewne po części skutkiem tego, że podwoiła się liczba członków komisji w porównaniu z poprzednimi wyborami. Wynikła z tego konieczność rekrutowania wielu osób, które dotychczas nie pracowały przy wyborach, zatem bez doświadczenia. Na szczęście osoby z większym doświadczeniem dość szybko reagowały na próby liczenia kart poza wspólnym stołem.

Tymczasem, zamiast szczęścia, życzę nam wszystkim coraz większej świadomości wyborczej i ciągłej poprawy standardów demokracji. Do następnych wyborów!

tomasz sobecki - Wybory samorządowe okiem obserwatora społecznegoTomasz Sobecki

Tomasz Sobecki jest mieszkańcem gminy Długołęka, absolwentem Wydziału Informatyki i Zarządzania Politechniki Wrocławskiej, przedsiębiorcą, działaczem społecznym z doświadczeniem m.in. w zarządzaniu wspólnotą mieszkaniową, Obserwatorem Społecznym Obserwatorium Wyborczego i członkiem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.

foto główne: facebook.com/PanstwowaKomisjaWyborcza